4. Seks
Eros jest jedną z najpotężniejszych sił świata. Potrafił niszczyć ludziom życia, burzyć imperia, a na pewnym
etapie także wyrwać cię z łóżka o pierwszej w nocy, bo twój ulubiony kochanek zapytał, czy wpadniesz. A ty,
chociaż miałaś następnego dnia do pracy na ósmą, biegłaś golić nogi i zmieniać piżamę na koronkowe
dessous. Nie przejmuj się, kochana. Wszystkie tam kiedyś byłyśmy.
W akapicie wyżej użyłam frazy "ulubiony kochanek", ale oczywiście nie wszystkie jesteśmy w sytuacji, kiedy
mamy na podorędziu kilku mężczyzn - albo kilka kobiet, albo i te, i tych - i możemy w nich sobie przebierać
jak w ulęgałkach. To bywa super, ale ma też swoje wady, na przykład skomplikowaną logistykę i zakwasy w
udach. Większość nas nie ma albo czasu, albo chęci na taką żonglerkę. Mamy raczej jednego stałego
partnera, męża czy narzeczonego (zwał jak zwał, ważne, że jest). Czasem wchodzimy w układy typu friends
with benefits(czyli jest seks, a nie ma uczuć, i tak przynajmniej to wygląda w teorii, ha ha). Czasem zaliczamy
pijackiego one night standa i rano spoglądamy z niedowierzaniem najpierw na obcy pokój, potem na gołego
typa obok, a w końcu we własną duszę, by postanowić, że koniec z wódką. No, różnie to bywa.
Jeśli mówimy o seksie, trzeba także powiedzieć o jego braku. Zdarza się, że nie mamy nikogo i bardzo nam
to doskwiera. Bywa też wręcz przeciwnie, bo wystarczająco dobrze bawimy się z filmami Eriki Lust i
wibratorem typu królik. A niektórych z nas seks w ogóle nie interesuje (te z was mogą albo przejść do
następnego rozdziału, albo czytać dalej, żeby zobaczyć, jak zabawne problemy mają osoby, które go
uprawiają). I to wszystko też jest OK.
To ostatnie zdanie powinno wybrzmieć. W seksie wszystko jest w porządku, o ile tylko odbywa się za zgodą
jego uczestników i uczestniczek. Jeśli nie krzywdzisz innych, możesz podejmować takie wybory, jak ci się
żywnie podoba, i nikt nie ma prawa cię oceniać - ani twoja matka, ani Episkopat Polski, ani kolega z pracy,
kiedy pojawiasz się w robocie potargana, w męskiej bluzie Umbro i z postorgazmicznym uśmiechem idiotki.
To jest twoje ciało i psyche, nie ich.
Teraz jeszcze jeden (przysięgam, ostatni!) akapit serio: w seksie nie krzywdź też siebie. Fajnie by było, gdybyś
za każdym razem odpowiednio się zabezpieczała (chociaż wiadomo, której z nas chociaż raz nie poniosła
chwila, niech pierwsza rzuci kamieniem). Nie zgadzaj się w łóżku na niechciane akcje (czyli: jak coś ci się nie
podoba, to nie udawaj, że ooo, jestem taka wyzwolona i lubię BDSM tak jak ty, kochanie). Odwiedzaj
ginekologa regularnie, a nie raz na trzy lata, jak złapiesz drożdżycę na basenie. Rób badania na HIV, kiłę,
HCV. I najważniejsze: pamiętaj, że seks nie ma być źródłem bólu, nudy czy napięcia, tylko radości, bliskości,
przyjemności. Zasługujesz na to i niech żaden toksyczny koleś nie wmówi ci, że jest inaczej.
A teraz kończymy już to sekspozytywne kazanie, bo jeśli chodzi o ten rozdział, to dowiesz się też z niego, co
to jest pozycja flipper, które dildo pasuje do ciebie najbardziej i jakie jest 7 zasad udanego one night standu.
A także zobaczysz słowa "mineta", "wibrujące jajo" i "Pimafucin".
Dobrej zabawy - teraz i w łóżku!
4. Seks